Abp Polak: “Na drodze ku oczyszczeniu nie wolno nam tracić czasu”

Homilia Prymasa Polski abp. Wojciecha Polaka wygłoszona 29 lipca 2015 r. do delegatów biskupów i wyższych przełożonych zakonnych ds. ochrony dzieci i młodzieży podczas szkolenia w Częstochowie.

Siostry i Bracia,

  1. Postać świętej Marty, która nam dziś w liturgii Kościoła towarzyszy, pozwala niewątpliwie zobaczyć w tej kobiecie osobę rzeczywiście zatroskaną o innych. Taką ją przecież odnajdujemy na kartach Ewangelii. Ewangelista Łukasz, ukazując w rozdziale ósmym swej Ewangelii Jezusa, który wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym, zaznacza, że było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, a więc tych, wymienionych we wspomnianym fragmencie z imienia oraz wiele innych, które im usługiwały, udzielając ze swego mienia. Wędrówka Jezusa, a raczej zaznaczona już pod koniec dziewiątego rozdziału podróż do Jerozolimy, gdzie – jak notuje Ewangelista – postanowił się udać, prowadzić będzie również przez jedną ze wsi, w której właśnie kobieta, imieniem Marta, przyjęła Go w swoim domu. I dobrze znamy dalej tę scenę z kobietą uwijającą się około rozmaitych posług. Co więcej, kobietę zmęczoną tym, co robi i nieco nawet rozżaloną, gdy mówi z wyrzutem, że została sama przy usługiwaniu. Niezależnie jednak od takiego czy innego stanu jej duszy, Marta jest naprawdę przykładem człowieka, który służy swoim życiem, swoim powołaniem innym. Postać ewangelicznej Marty przywołuje w swej Ewangelii również święty Jan. Czyni to w kontekście śmierci i wskrzeszenia Łazarza, a także tego symbolicznego gestu namaszczenia Jezusa w Betanii, gdzie znów widzimy Martę, gdy usługuje podczas uczty. W kontekście jednak śmierci swego brata Łazarza, to właśnie Marta – jak słyszeliśmy dziś w odczytanym nam fragmencie ze świętego Jana – wychodzi na spotkanie Jezusa i podejmuje z Nim rozmowę. Ona też – po otrzymanych wyjaśnieniach – słyszy skierowane do siebie pytanie: wierzysz w to? Odpowiada na nie, z kolei, właśnie wyznaniem wiary: Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat. A więc Marta – kobieta prawdziwie zatroskana o innych i jednocześnie kobieta, która w postaci nawiedzającego jej dom wędrowca, rozpoznaje oblicze Boga Ty jesteś Mesjasz, Syn Boży.
  2. Moi Drodzy! Odczytując historię ewangelijnej Marty, Kościół, w pewien sposób, odnajduje w niej przecież i samego siebie. Kościół narodził się w wieczerniku, aby iść – mówił właśnie tam, w jerozolimskim wieczerniku, papież Franciszek. Kościół narodził się w wieczerniku, aby iść do człowieka, służąc mu, troszcząc się o niego, o jego prawdziwe dobro, o jego zbawienie i jednocześnie odważnie wyznając, że Jezus jest naszym zbawicielem i odkupicielem. Podstawową zasadą tej posługi jest poszanowanie godności każdej osoby na wzór Chrystusa Pana. Wszystko więc, co rujnuje tę zasadę, co sprawia, że ludzka godność może zostać naruszona czy wprost podeptana, domaga się jasnej i jednoznacznej reakcji. W tym sensie – jak czytamy w Wytycznych Konferencji Episkopatu Polski – Kościół pragnie być przykładem stosowania najlepszych praktyk zarówno w ochronie dzieci i młodzieży, jak i w odpowiedzi na krzywdy wyrządzone przez duchownych. I stąd wasza tutaj obecność, aby jak najlepiej przygotować się do takiego działania w Kościele. I stąd wszystko to, czego pragniecie się nauczyć, aby tej misji Kościoła służyć. A w tej służbie zawiera się świadectwo miłości, miłości do Boga, miłości do Kościoła, miłości do człowieka, jakże konkretna odpowiedź – jak napisał w swym Pierwszym Liście święty Jan Apostoł – wobec Tego, który pierwszy sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Doświadczenie, że stajemy wobec tego trudnego zadania jako ludzie słabi, naznaczeni grzechem i jednocześnie – jak pisze święty Jan – tak właśnie przez Boga umiłowani, za cenę Jego ofiary za nas, za cenę wylanej przez Boga za nas krwi, za cenę męki i śmierci Chrystusa, ponagla nas do wzajemnej miłości. Umiłowani – zapisał święty Jan – jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Wzajemna miłość, kształtowana w świadomości tego, co i nam Bóg przebaczył, musi wyrażać się – jak czytamy w wspomnianych Wytycznych – w rzetelnym poszukiwaniu prawdy i sprawiedliwości oraz niezmiennym trwaniu na ich gruncie. Nie dopuszcza żadnego fałszu, złudnych kompromisów, naiwności czy wręcz obojętności wobec dziejącego się zła. W tym sensie warto sobie za papieżem Franciszkiem powtórzyć, że Kościół musi mieć odwagę matki, która wie, że musi bronić swoich dzieci przed niebezpieczeństwami wynikającymi z obecności szatana w świecie (…) Ta obrona polega także – wskazywał Ojciec Święty – na nawoływaniu do czujności; by strzec się przed oszustwem i zwodzeniem złego (…) my nie możemy być naiwni, ale musimy czuwać i trwać.
  3. Drodzy w Chrystusie! Z tej świadomości ciągłego zmagania i z tej właśnie odwagi Kościoła, by ustrzec się przed oszustwem i zwodzeniem złego, rodzi się jasne przekonanie, i musi trwać w naszej rzeczywistości, zapisane również w Wytycznych i wielokrotnie powtarzane – przypomnę je dla jasności – że Kościół uznaje nadużycia seksualne wobec nieletnich za ciężkie grzechy, domagające się jednoznacznych reakcji także o charakterze dyscyplinarnym wobec osób, którym udowodniono popełnienie takich czynów, podjęcia uzdrawiającego dzieła pokuty, zarówno przez sprawcę jak i całą wspólnotę Kościoła, naprawienia wyrządzonych krzywd wobec ofiary i wspólnoty oraz dołożenia wszelkich starań, aby podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości. Wasza obecność na tym szkoleniu jest kolejnym potwierdzeniem tej właśnie świadomości Kościoła. Myślę bowiem, że oprócz tej pracy, która w skali Kościoła w Polsce została włożona i wiązała się z samym przygotowaniem i zatwierdzeniem Wytycznych oraz Aneksów, a także tym wszystkim, co – także poprzez różne szkolenia i kursy prowadzone przez Centrum Ochrony Dziecka – pozwala wciąż lepiej, przede wszystkim osobom duchownym, rozumieć i bardziej adekwatnie odpowiedzieć na wykorzystanie seksualne małoletnich w Kościele i jednocześnie realnie troszczyć się o to, by zapewnić dzieciom i młodzieży naprawdę bezpieczne środowisko wzrostu, było również to pamiętne piątkowe nabożeństwo pokutne, 20 czerwca minionego roku w Krakowie. Chcieliśmy w nim, w podobny sposób jak mówił o tym klika tygodni później, 7 lipca na Mszy świętej w Domu św. Marty z udziałem kilku ofiar nadużyć seksualnych ze strony duchownych papież Franciszek, i my prosić Pana Boga o łaskę łez, łaskę, by Kościół płakał i zadośćuczynił za swoich synów i córki, którzy sprzeniewierzyli się swojej misji, którzy dopuścili się nadużyć w stosunku do niewinnych osób.
  4. Moi Drodzy! Odczytuję tę naszą dzisiejszą obecność, zwłaszcza waszą obecność jako delegatów biskupów i wyższych przełożonych zakonnych, na tym spotkaniu, a także teraz na wspólnej Eucharystii, jako jasną konsekwencję i potwierdzenie tej drogi, która zmierza ku oczyszczeniu. Nie wolno nam tracić czasu, by zastanawiać się nad tym, czy nasza sytuacja jest wciąż jeszcze jakoś wyjątkowa czy już dramatyczna. Jeśli papież Franciszek nazywa wprost posługą miłości ujawnianie i jasną reakcję na nadużycia seksualne popełnianie przez duchownych wobec małoletnich, to i my – przyjmując również to dzisiejsze słowo, którego wspólnie słuchaliśmy – możemy powtórzyć, że i w ten, dramatyczny i bolesny sposób widzimy, jak Bóg nas rzeczywiście kocha. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Jego miłość nie jest bowiem nic nie znaczącym wzruszeniem, ulotnym uczuciem, emocją, która szybko opada. On nas miłuje i uczy miłować w prawdzie, w tej prawdzie, która oczyszcza, która nie pozwala, że rodzi się, że może się gdzieś zrodzić jakiekolwiek przyzwolenie w imię fałszywej miłości, że budzi się nasze sumienie na tę zbrodnię i ciężki grzech, i że rozumiemy tę naszą posługę rzeczywiście jako posługę miłości dla Kościoła i do Kościoła. Trzeba mieć w sercu pokorę, aby tak to odczytać i odwagę, by nie cofnąć się przed działaniem. Warto więc za psalmistą modlić się dziś z wiarą: szukałem pomocy u Pana, a On mnie wysłuchał i wyzwolił od wszelkiej trwogi (…) szczęśliwy człowiek, który znajduje w Nim ucieczkę. Amen.