Krzywda Kasi wykorzystywanej seksualnie przez ks. Romana B. należącego do Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej poruszyła ostatnio głęboko opinię publiczną. Stało się tak za przyczyną reportażu Justyny Kopińskiej opublikowanego 9. stycznia 2017 r. w „Dużym Formacie”. Autorka kontrastuje w nim los Kasi naznaczony samotnością, depresją i próbami samobójczymi z faktem, że sprawca jej nieszczęść po odbyciu zasądzonej kary od 2012 r. nie tylko jest na wolności z niekontrolowanym dostępem do internetu, ale nadal jest księdzem odprawiającym mszę św. w kaplicy domu dla zakonników emerytów, do której mają dostęp wierni.
Opowiedziana w reportażu historia nie koncentruje się jednostronnie na sprawcy czy na niezrozumiałym dla nikogo – nawet po wyjaśnieniach przełożonego generalnego chrystusowców – braku aż do tej pory przeprowadzenia przez zakon przewidzianego prawem kanonicznym postępowania skutkującego sprawiedliwą karą kościelną. Takie postępowanie powinno się rozpocząć najpóźniej po zapadnięciu prawomocnego wyroku w sądzie państwowym, a kara kościelna powinna chronić wiernych przed zgorszeniem i zabezpieczyć inne dzieci przed sprawcą, któremu biegły poświadczył brak kontroli nad swoimi skłonnościami pedofilskimi. Ks. Roman B., który przecież przyznał się do winy w procesie karnym. już wiele lat temu powinien zostać osądzony przez kościelny wymiar sprawiedliwości. Można tylko mieć nadzieję, iż wydłużenie się tego postępowania to nie wynik celowego działania.
Słusznie komentatorka portalu wiara.pl napisała, że przewlekłe postępowanie w sprawie przestępstw ks. Romana B. może być również „wielką nieuczciwością wobec Stolicy Apostolskiej”. Św. Jan Paweł II, Benedykt XVI oraz papież Franciszek podjęli cały szereg działań o charakterze strukturalnym, aby usprawnić funkcjonowanie kościelnej sprawiedliwości, dzięki czemu, od lat przełożeni kościelni dysponują normami prawa i procedurami pozwalającymi rzetelnie i w miarę szybko osądzać sprawców wykorzystania seksualnego małoletnich.
Wierni Kościoła, a także osoby niewierzące mają uzasadnione prawo domagać się sprawnego działania w sprawach o wykorzystanie seksualne małoletnich przez niektórych kapłanów, tak by sprawcy tych przestępstw byli sądzeni sprawiedliwie, a jeżeli istnieje choćby najmniejsze ryzyko, iż mogą krzywdzić w przyszłości, wykorzystując do tego fakt bycia duchownymi, powinni być wydalani ze stanu kapłańskiego.
Niezrozumiałe jest milczenie
Sprawa ks. Romana B. rodzi wiele pytań pod adresem chrystusowców. Niezrozumiała jest odmowa ze strony rzecznika zakonu udzielenia wyjaśnień autorce reportażu. Miałby szanse wyjaśnić np. dlaczego zaistniało tak wielkie opóźnienie w postępowaniu kanonicznym. Być może istnieją jakieś powody.
Można nie lubić „Wyborczej”, ale to nie nielubiana gazeta jest adresatem informacji, lecz jej czytelnicy, wśród których znajduje się spora liczba katolików. To czytelnikom należy się prawda!
Niezrozumiałe jest milczenie o tym, czy i jaką pomoc ze strony zakonu otrzymała Kasia pokrzywdzona przez ks. Romana B. Z reportażu wynika, że w czasie procesu i po nim nie otrzymała pomocy prawnej ani psychologicznej. Jeśli było inaczej, to nie ma sensu o tym milczeć!
Niezrozumiałe jest pozostawienie komuś ze zdiagnozowaną przez biegłego „osobowością nieprawidłową z tendencjami pedofilnymi” swobodnego dostępu do internetu. Słuszny zakaz kontaktu z dziećmi i młodzieżą nieuwzględniający dostępu do sieci jest fikcją. O tym powinni wiedzieć wykształceni i obyci w świecie chrystusowcy.
Niezrozumiałe jest narażenie wiernych uczęszczających na mszę św. do kaplicy domu zakonnego dla emerytów na zgorszenie. Czy „wierni w różny sposób związani ze zgromadzeniem” a pojawiający się tam na Eucharystii – wg słów z listu O. Generała – „sporadycznie”, są już tak odporni na zgorszenie ze strony zakonników, że widok celebransa o historii ks. Romana B. nie może im już zaszkodzić?
Reportaż prowokuje także do pytań o sposób rozumowania i stosowania prawa przez sędziów orzekających zmniejszenie kary po wyroku w pierwszej instancji. Rzecznik Praw Obywatelskich zapowiedział podjęcie działań sprawdzających.
Dobre rozwiązania i wnioski na przyszłość
Oprócz pytań, przebieg sprawy ks. Romana B. podsuwa kilka praktycznych rozwiązań, aby w przyszłości nie powtórzyły się podobne przypadki.
Konieczne jest wprowadzenie dla wszystkich przełożonych kościelnych obowiązku zgłaszania do sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski oraz do sekretariatu Konferencji Wyższych Przełożonych Zakonów Męskich wszystkich spraw, w których po wniesieniu oskarżenia o wykorzystanie seksualne osoby małoletniej przez duchownego wszczęto dochodzenie wstępne. Samo założenie rejestru nie wystarczy jednak, aby zapobiec powtórzeniu się podobnych sytuacji, jak ta związana z przypadkiem ks. Romana B. Konieczny jest także regularny, coroczny monitoring wszystkich zarejestrowanych spraw, by ustalić, w jakim punkcie się znajdują. Taki monitoring lub audyt pomoże zauważyć na czas, czy nie ma opóźnień i sprawdzić ich ewentualne przyczyny. Taki prosty system stosowany przez wszystkie jednostki kościelne umożliwiłby biskupom i wyższym przełożonym zakonnym realną kontrolę nad toczącymi się postępowaniami oraz ułatwiłby przekazywanie urzędu następcom.
I jeszcze jeden wniosek, jaki nasuwa historia przestępstw ks. Romana B. Dotyczy on szerszego niż tylko kościelne środowiska, które okazało się niezdolne w różnych sytuacjach rozpoznać oznaki wskazujące, że coś niepokojącego dzieje się w relacji księdza do Kasi. Ignorancja jest sprzymierzeńcem przestępców! Ignorancję można przezwyciężyć. Wzorem innych społeczeństw i Kościołów konieczne jest upowszechnienie solidnej wiedzy o sprawcach i jej wykorzystanie w zapobieganiu przestępstwom. Pilnie potrzebne jest sporządzenie opartego na badaniach profilu sprawcy przestępstw seksualnych w naszym Kościele.
Konieczne zapobieganie!
Prawo karne to tylko jeden element odpowiedzi społeczeństwa i Kościoła na przestępstwa przemocy wobec małoletnich. Drugim, nie mniej ważnym, jest profilaktyka, której trzeba się uczyć.
Kościół katolicki w Polsce posiada dokument o prewencji wydany równocześnie z Wytycznymi. Zobowiązuje on „wszystkie dzieła prowadzone przez jednostki organizacyjne Kościoła podejmujące pracę z dziećmi i młodzieżą (…) do przyjęcia i stosowania przejrzystych, nieskomplikowanych i poddanych jakościowej kontroli procedur prewencji nadużyć seksualnych.” Kilka zakonów – salezjanie inspektorii krakowskiej, michalici czy pijarzy – wdrażają już normy i zasady prewencji. Szereg jednostek kościelnych – w tym niektóre prowincje żeńskich zgromadzeń zakonnych – szkoli specjalistów od prewencji na studiach podyplomowych zorganizowanych z inicjatywy Centrum Ochrony Dziecka na Wydziale Pedagogicznym Akademii Ignatianum w Krakowie. Liczne zakony, diecezje i seminaria organizują szkolenia dla swoich środowisk. Te dobre praktyki muszą się upowszechnić.
Historia przestępstw nie tylko ks. Romana B., ale i wcześniejsza byłego ks. Jacka S. pokazuje, że profilaktyka przemocy seksualnej wobec małoletnich, to również zadanie dla obrońców życia poczętego.
Wszystkie refleksje, pytania i wnioski zawarte w tym komentarzu czerpią swoje uzasadnienie z czterech stwierdzeń św. Jana Pawła II zawartych w przemówieniu do kardynałów amerykańskich z 23 kwietnia 2002 r.:
- Z powodu wielkiego zła uczynionego przez niektórych kapłanów i zakonników patrzy się na Kościół z nieufnością i wielu czuje się zranionych tym, jak działali przełożeni kościelni.
- Ludzie muszą wiedzieć, że w kapłaństwie i w życiu zakonnym nie ma miejsca dla kogoś, kto mógłby krzywdzić młodych.
- Tyle bólu, tyle przykrości, to musi doprowadzić do kapłaństwa bardziej świętego, do episkopatu bardziej świętego, do Kościoła bardziej świętego.
- Stawiając czoła problemowi wykorzystania z jasnością i determinacją Kościół pomoże społeczeństwu zrozumieć i przeciwstawić się kryzysowi istniejącemu w jego wnętrzu.
Adam Żak SJ
Dyrektor COD