Instytucjonalne uwarunkowania sprzyjające wykorzystaniu seksualnemu w Kościele przedstawiła Ewa Kusz, absolwentka KUL. E. Kusz jest psychologiem ze specjalizacją w seksuologii i terapeutką. Oprócz dwuletniego Studium Psychoterapii SPCh ukończyła studia podyplomowe z seksuologii klinicznej w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie oraz podyplomowe studia z zarządzania zasobami ludzkimi w standardach europejskich w SGH w Warszawie. Posiada uprawnienia do prowadzenia mediacji.
Jest członkiem: Polskiego Towarzystwa Psychologicznego, Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich (SPCh), Laboratorium WIĘZI – Instytutu Analiz Społecznych i Dialogu.
Od kilku lat zajmuje się tematyką nadużyć seksualnych zarówno od strony teoretycznej, jak i praktycznej, prowadząc terapię ofiar i sprawców. Na Wydziale Filozoficznym Akademii Ignatianum przygotowuje interdyscyplinarny doktorat z problematyki wykorzystywania seksualnego w Kościele. Jako Project Manager współorganizuje szkolenie e-learningowe w zakresie prewencji wykorzystywania seksualnego małoletnich oferowane przez Center for Child Protection Uniwersytetu Gregoriańskiego (elearning-childprotection.com) we współpracy z Akademią Ignatianum. Jest współorganizatorką tej konferencji.
Ewa Kusz stwierdziła, że zrozumienie zjawiska wykorzystywania seksualnego małoletnich przez duchownych wymaga nie tylko przyjrzenia się osobistej historii życia sprawców, aby wnioskować o ewentualnych zaburzeniach, które na jakimś etapie mogły prowadzić do wykorzystywania seksualnego. Refleksja powinna objąć również uwarunkowania instytucjonalne, które mogą sprzyjać wykorzystywaniu seksualnemu w Kościele, a który wg Credo jest „jeden, święty, powszechny i apostolski”. Postawiła szereg pytań dotyczących możliwości zaistnienie i trwania zjawiska nadużyć seksualnych dokonywanych przez duchownych w Kościele.
Odpowiedź natury ogólnej przywołała słowa Benedykta XVI z listu do katolików w Irlandii:
„Wśród czynników, które się na to złożyły możemy wymienić: niewłaściwe procedury stosowane przy określaniu, czy kandydaci do kapłaństwa i życia zakonnego spełniają konieczne do tego warunki; niewystarczającą formację ludzką, moralną, intelektualną i duchową w seminariach i nowicjatach; tendencję w społeczeństwie do przychylniejszego traktowania duchowieństwa i innych osób obdarzonych władzą oraz źle pojmowaną troskę o dobre imię Kościoła i o to, aby unikać skandali, czego skutkiem było niestosowanie obowiązujących kar kanonicznych i brak ochrony godności każdej osoby. (…) Popełniono poważne błędy w podejściu do oskarżeń. Rozumiem, jak bardzo było trudno zdać sobie sprawę z rozmiaru i złożoności problemu, uzyskać rzetelne informacje i podjąć słuszne decyzje w świetle rozbieżnych rad ekspertów. Mimo to trzeba przyznać, że popełniono poważne błędy w ocenie sytuacji i kierownictwie”
Przechodząc do odpowiedzi szczegółowych E. Kusz najpierw zwróciła uwagę na element określony jako „kultura klerykalna”. Wyjaśniła, że cechą zasadniczą kultury klerykalnej jest poczucie szeroko rozumianej wyższości duchowieństwa nad resztą ludu Bożego. Im ktoś ma większe znaczenie pośród wybranego stanu uprzywilejowanego, to –można tak powiedzieć – wzrasta jego uprzywilejowanie. W ten sposób struktura hierarchiczna Kościoła, otrzymuje obcą sobie formę uprzywilejowania i władzy. Wzmacnia to poczucie przynależności do – jak to formułuje M. Papesh – „ekskluzywnego klubu klerykalnego”. Naturalną konsekwencją jest chronienie tego, co się osiągnęło, ochrona za wszelką cenę dobrego obrazu własnego i duchowieństwa w ogólności;dążenie, by osiągnąć „wyższy stopień wtajemniczenia”. Pochodną tych dążeń jest autorytarny sposób sprawowania władzy przez kapłanów na różnych stopniach odpowiedzialności we wspólnocie diecezjalnej, parafialnej czy w innej wspólnocie religijnej. Poczucie wyjątkowości, albo „wybrania”, bycie w centrum uwagi sprzyja również postawom narcystycznym.
„Paradoksalnie, kultura klerykalna charakteryzuje nie tylko osoby duchowne, ale również świeckich. Bywa, że świeccy są bardziej klerykalni niż księża” – zauważyła. „Uważają oni stan kapłański i zakonny za doskonalszy, a kapłanów/zakonników/zakonnice z definicji za bliższych i milszych Bogu, a nawet za nieskazitelnych. Wszystko więc to, co ksiądz robi nie podlega krytyce, gdyż jest czynione „dla naszego dobra”…”
Wskazała, że poczucie wyjątkowości i władzy charakteryzujące kulturę klerykalną jest znaczącym czynnikiem ryzyka, jeśli chodzi o wykorzystanie seksualne przez duchownych.
„Jeśli chodzi o Polskę, to wydaje się, iż możemy mówić o wciąż jeszcze silnym wpływie kultury klerykalnej. Wynika ona po części, z roli jaką, przez wieki w społeczeństwie odgrywał Kościół” – poiedziała.
Jako kolejną przyczynę wskazała nieadekwatny system wychowawczy przyszłych kapłanów. „Poza słabościami systemu formacji, znaczącym instytucjonalnym czynnikiem ryzyka sprzyjającym, wykorzystywaniu seksualnemu małoletnich jest klerykalny narcyzm i korespondujące z nim poczucie władzy. Wykorzystanie seksualne osoby małoletniej przez kapłana jest zawsze nadużyciem władzy” – stwierdziła, dodając, że w polskim kontekście tam, gdzie kultura klerykalna jest jeszcze silnie obecna, tam narcyzm duchownych i poczucie władzy stanowią wciąż znaczący czynnik ryzyka.
Prelegentka zwróciła uwagę, że niejednokrotnie, gdy wykorzystanie seksualne wychodzi na jaw, okazuje się że dla wielu osób przestępstwo to nie było tajemnicą. Milczenie, czy brak reakcji może mieć wiele przyczyn. Wydaje się, że najbardziej znaczące są trzy: silne poczucie grupowej przynależności, bagatelizowanie faktów z powodu braku wiedzy oraz dysonans poznawczy, który wynika ze sprzeczności pomiędzy powołaniem kapłańskim a wykorzystaniem seksualnym.
„Czasami tej niewłaściwej solidarności towarzyszy bagatelizowanie faktów. Może ono wynikać z braku wiedzy i przejawiać się lekceważeniem „drobnych nieprawidłowości” w zachowaniu, które częściej są przedmiotem kpin za plecami danego kapłana niż przyczyną niepokoju i troski o niego. Zmowę milczenia wzmacnia również lęk przed ujawnieniem błędu, słabości, problemu, gdyż w świadomości, a niejednokrotnie jeszcze i w przekazie formacyjnym funkcjonuje idealizacja powołania kapłańskiego i zakonnego. Doświadczenie własnego problemu, czy też błędu współbrata
powoduje dysonans poznawczy, czyli pełny napięcia rozziew pomiędzy tym kim powinien być kapłan, a tym kim okazuje się, że jest.
Według E. Kusz w Polsce i w innych krajach postkomunistycznych kultura milczenia ma również swoje historyczne korzenie w doświadczeniu życia w warunkach państwa policyjnego.
Jako pytanie budzące najwięcej emocji E. Kusz wymieniła następujące: Jakie czynniki sprzyjały temu, że przełożeni kościelni czasem przez dłuższy czas nie reagowali zgodnie z wymaganiami Stolicy Apostolskiej na zgłaszane im fakty wykorzystania?
W tle tego pytania jest również pytanie o wizję Kościoła, o miejsce ofiar w tym Kościele i ich prawo do zabrania głosu.
W sposobie działania przełożonych można wyróżnić dwa komplementarne elementy: priorytet obrony instytucji Kościoła nad ochroną ofiar oraz niesłuchanie ofiar a nawet stosowanie strategii zrzucania odpowiedzialności na ofiary.
Prelegentka Wskazała na trzy zasadnicze, zachodzące na siebie, czynniki, sprzyjające nazwanej przez
Benedykta XVI niewłaściwej postawie przełożonych Kościoła: kulturę klerykalną, szczególnie w aspekcie ochrony powierzonej instytucji, jak i autorytarnego sposobu sprawowania urzędu, nieadekwatne przygotowanie przełożonych, szczególnie w zakresie formacji ludzkiej oraz zarządzania i na brak osobistego spotkania z ofiarami.
Ważnym czynnikiem sprzyjającym złemu pojmowaniu troski o dobro Kościoła w kontekście skandalu wykorzystania seksualnego małoletnich jest sposób pojmowania roli przełożonego kościelnego wobec kapłanów jako roli ojcowskiej. Troska i ochrona w połączeniu z naiwnym rozumieniem natury przestępstw seksualnych sprawiają, że faktyczny sprawca zamiast kary otrzymuje kolejną szansę np. przez zmianę placówki. Nierzadkie jest również myślenie o ochronie wiernych przed skandalem, czyli przed informacją, że we wspólnocie Kościoła, którego są członkami wydarzyło się coś złego.
W tym kontekście E. Kusz poruszyła problem odpowiedniego przygotowania przełożonych kościelnych do powierzanych im funkcji, akcentując m. in. znaczenie formacji ludzkiej oraz braku wiedzy. „Przełożonym brakuje wiedzy o skutkach wykorzystania seksualnego, jak i o strategiach sprawców. Po rozwiązaniach, które stosowano, czy nadal się stosuje widać dużą naiwność. Brak wiedzy tłumaczy choć nie usprawiedliwia” – zauwazyła.
Nieadekwatna reakcja przełożonych na wykorzystanie seksualne dzieci i młodzieży przez kapłanów wynika również z tego, że rzadko który przełożony ma czas na spotkanie z osobą pokrzywdzoną, by wysłuchać jej krzywdy i cierpienia.
„Wydaje się, że mechanizm związany z postawieniem przede wszystkim na ochronę dobrego imienia Kościoła wyjaśnia wiele napięć, jakich jesteśmy świadkami w Polsce. Przy negatywnym PR Kościoła w mediach i przy wykorzystywaniu do tego również przypadków nadużyć seksualnych przełożeni czują się bardziej zobowiązani do działań w imię obrony instytucji Kościoła niż do wsłuchania się w głos tych członków Kościoła, którzy doznali krzywdy od duchownych” – powiedziała E. Kusz.
Przywołała słowa Benedykta XVI 20 grudnia 2010 r., który podsumowując rok kapłański w przemówieniu do Kurii powiedział m.in.:
“Musimy podjąć to upokorzenie jako wołanie o prawdę i wezwanie do odnowy. Tylko prawda daje zbawienie. Musimy zapytać samych siebie, co możemy zrobić, aby w jak największym stopniu naprawić wyrządzoną niesprawiedliwość. Musimy zapytać samych siebie, co było błędem w naszym przepowiadaniu, w całym naszym sposobie układania życia po chrześcijańsku, że mogło dojść do czegoś takiego. Musimy odkryć nowe zdecydowanie w wierze i czynieniu dobra. Musimy być zdolni do pokuty. Musimy z determinacją podejmować wszelkie możliwe wysiłki w zakresie przygotowania do kapłaństwa, aby na przyszłość takie rzeczy nie mogły się więcej wydarzyć.”
E. Kusz podkreśliła, że na kryzys związany z wydarzeniami wykorzystywania seksualnego małoletnich przez kapłanów należy spojrzeć z perspektywy duchowej jako na wezwanie do nawrócenia i do odnowy tak indywidualnej, jak i instytucjonalnej. „Jest to jedyna droga zgodna z Ewangelią” – powiedziała. „Mam nadzieję, że i u nas w polskim Kościele informacje o wykorzystywaniu seksualnym kapłanów będziemy coraz częściej przyjmować w perspektywie duchowej – pytając się, gdzie zrobiliśmy błąd, analizując go i podejmując konkretne drogi naprawcze.”