Ks. Dohnalik | „Celem zobowiązania do sekretu nie jest „zasznurowanie ust” poszkodowanym”

„Należy odstąpić w kościelnych procedurach karnych od przysięgi o zachowaniu tajemnicy, zobowiązując do niej – jeśli jest taka potrzeba – jedynie poprzez przyrzeczenie lub obietnicę; trzeba także podkreślać, że sekret nie dotyczy mówienia o zaistniałym fakcie i doznanej krzywdzie, ale tego, co zostało powiedziane w ramach prowadzonego postępowania” – pisze ks. dr Jan Dohnalik, kanclerz Kurii Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego oraz Delegat Biskupa Polowego ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży, w zamówionej przez Centrum Ochrony Dziecka ekspertyzie prawnej na temat zachowania sekretu w kościelnej procedurze karnej dotyczącej wykorzystywania seksualnego osób małoletnich przez duchownych.

1. Przysięga zobowiązująca do zachowania sekretu opiera się na kan. 1455 § 3 Kodeksu prawa kanonicznego, dotyczącego procesów spornych i karnych: „Co więcej, ilekroć charakter sprawy lub dowodów jest taki, że z rozpowszechnienia akt lub dowodów zagrożona byłaby sława innych lub mogłaby powstać przyczyna nieporozumień lub zgorszenie, względnie inna tego rodzaju niedogodność, sędzia może zobowiązać przysięgą świadków, biegłych, strony, ich adwokatów lub pełnomocników, do zachowania tajemnicy”. Kodeks podaje motywacje, dla których można zobowiązać do milczenia – zagrożenie dobrego imienia, przyczyna nieporozumień lub zgorszenie – ale nie nakazuje składania takiej przysięgi. Sędzia może zobowiązać przysięgą do zachowania tajemnicy; może, ale nie musi. W innym miejscu prawodawca podkreśla, że przysięga powinna być używana zgodnie z „rozwagą i sprawiedliwością” (kan. 1199 § 1 KPK).

2. W praktyce polskich sądów kościelnych (podobnie jak wielu włoskich) zostało przyjęte, że przysięgę dotyczącą zachowania sekretu składa się na rozpoczęcie lub na zakończenie składania zeznań, razem z przysięgą dotyczącą mówienia prawdy, nie wywołującą zazwyczaj większych kontrowersji (choć zgodnie z kan. 1532 KPK, nawet od przysięgi dotyczącej mówienia prawdy sędzia może odstąpić „według swojej roztropności”). Oznacza to w praktyce, że kładąc rękę na krzyż lub na Biblię świadek przysięga, że będzie mówić prawdę i tylko prawdę oraz zachowa tajemnicę, odnośnie do tego, o co był pytany. Co ważne, nie ma jednej roty przysięgi przepisanej przez Kodeks prawa kanonicznego, a więc każdy sąd używa swojej, wypracowanej przez lata formuły. W niektórych sądach używane jest sfomułowanie typu: „nikomu nie powiem, o co byłem pytany i jakiej udzieliłem odpowiedzi”, a w innych występują bardziej uroczyste formuły, jak np. „dochowanie tajemnicy”. W przysiędze najlepiej określić czas jej obowiązywania – „do czasu zakończenia sprawy”, albo „do momentu wydania wyroku” (wtedy lepiej jest widoczny cel tej przysięgi – żeby nie wpływać na proces), jednak często bywała składana bezterminowo.

3. Jeśli chcemy wytłumaczyć znaczenie zobowiązania do zachowania tajemnicy o zeznaniach, jak i nadal obowiązującego w tych sprawach sekretu papieskiego, należałoby zwrócić uwagę na to, że organy ścigania oraz sądy państwowe również stosują podobne prawne mechanizmy. Składający zeznania w prokuraturze również nie może powiedzieć o co był pytany i co zeznał, aż do momentu zakończenia postępowania. Ma to na celu zachowanie tej procedury w dyskrecji, aby złożone zeznania nie wpływały na innych świadków. Często też wyłączona jest w tych sprawach jawność postępowania – ze względu na ochronę wizerunku i dobrego imienia osób poszkodowanych, a także samego podejrzanego, a potem oskarżonego, wobec którego obowiązuje domniemanie niewinności. Należy jednak pamiętać, że zarówno w procedurach państwowych, jak i kościelnych takie zobowiązanie do sekretu dotyczy samego postępowania, a nie faktu, który ta osoba zna skądinąd. Innymi słowy, nie mamy prawa zobowiązać osoby pokrzywdzonej do milczenia o fakcie, że została skrzywdzona (do czego zmuszali ją często sprawcy) – ale wyłącznie o tym, co zostało powiedziane w trakcie postępowania karnego lub administracyjnego. W zamyśle prawodawcy celem tej przysięgi nie jest „zasznurowanie ust” poszkodowanym, ale zachowanie dyskrecji postępowania, które z natury rzeczy dotyka danych wrażliwych.

4. Należy zauważyć, że praktyka powszechnego stosowania przysięgi o zachowaniu tajemnicy została zaczerpnięta z procesów małżeńskich, gdyż nasze sądy kościelne tak naprawdę dopiero od kilku lat zajmują się na szerszą skalę sprawami karnymi. Tymczasem procesy małżeńskie są szczególnymi procesami, gdzie strony są sobie równe, a spór dotyczy prawdy o ich małżeństwie. Tym niemniej, nawet w instrukcji dotyczącej procesów małżeńskich Dignitas connubii (art. 73; art. 167 3) jest mowa o tym, że w poszczególnych przypadkach przysięga o zachowaniu tajemnicy może zostać zastąpiona przyrzeczeniem lub obietnicą. Takie przyrzeczenie, choć stanowi realne zobowiązanie, nie odwołuje się do Boga, a więc nie jest aktem religijnym.

5. Kanoniczny proces karny, choć opiera się na ogólnych normach postępowania sądowego w Kościele, jednak ma swoją specyfikę i różnie się znacznie od procesu małżeńskiego. Już w potocznym rozumieniu procedury karnej istnieje kategoria podejrzanego lub oskarżonego, a także osoby skrzywdzonej. Należy tu podkreślić, że nawet jeśli w postępowaniu kanonicznym pokrzywdzony ma status świadka, to jest to świadek szczególny, który ze względu na swoje traumatyczne przeżycia ma być traktowany z najwyższą empatią. Jeśli zgodnie ze wskazaniami Kongregacji Nauki Wiary z 2011 roku fundamentalną zasadą działania Kościoła w tych sprawach ma być dobro ofiar wykorzystania seksualnego, trzeba koniecznie wziąć pod uwagę ich zranioną wrażliwość. Skoro według Kodeksu prawa kanonicznego przysięga jako „wezwanie imienia Bożego na świadka prawdy” (kan. 1199 § 1 KPK) to akt religijny, może być ona odebrana jako dodatkowy ciężar i wzbudzać poczucie winy w przypadku jakiegokolwiek naruszenia sekretu. Ponadto taka sakralna formuła może przypomnieć traumatyczne zobowiązania do milczenia nakazywane przez sprawców, którymi byli duchowni. Powinno się jej unikać także dlatego, że niejednokrotnie przysięga może być odczytana jako nakaz milczenia o zaistniałej krzywdzie, a nie o samym zeznaniu. W tym kontekście niejasne formuły typu: „nie będę z nikim rozmawiać, z wyjątkiem osób do tego uprawnionych” lub: „zachowam tajemnicę w sprawach o których byłem pytany” wywołują wrażenie nadmiernego rozszerzania zakresu sekretu.

6. Należy także przypomnieć, że karna procedura administracyjna, opisana pokrótce w kan. 1720 KPK, posiada jeszcze większą elastyczność. Ta procedura pozasądowa jest często polecana przez Kongregację Nauki Wiary, gdyż dzięki swojej prostej formie lepiej może odpowiedzieć na potrzebę oczyszczenia wspólnoty Kościoła i słuszne postulaty pokrzywdzonych. Jeśli jest ona prowadzona poprawnie, w żaden sposób nie uchybia prawu do obrony i pozwala zrealizować podstawowe cel, jakim jest ustalenie prawdy odnośnie ewentualnej winy oskarżonego. Jednak w takim postępowaniu administracyjnym kanony dotyczące kościelnych procedur sądowych stosuje się analogicznie i tym bardziej nie ma obowiązku nakłaniania zeznających do składania przysięgi o zachowaniu sekretu. Co więcej, taka przysięga nie powinna być stosowana wobec potencjalnej ofiary wykorzystania, która ma prawo mówić o doznanej krzywdzie.

7. Dlatego uważam, że praktyka sądów kościelnych automatycznego stosowania przysięgi o zachowaniu tajemnicy wymaga pilnej i gruntownej rewizji. W sprawach karnych, mając na uwadze konieczny szacunek dla osób skrzywdzonych przez nadużycia seksualne, zobowiązanie do składania takiej przysięgi jest po ludzku nie do obrony. Powinno się stosować w nich co najwyżej przyrzeczenie lub obietnicę zachowania sekretu po jasnym wyjaśnieniu, czego dotyczy. Taka obietnica jest składana bez krucyfiksu, Biblii i religijnego zobowiązania, a więc jest łatwiejsza do zaakceptowania i nie powoduje nowej traumy. Uroczystą formułę przysięgi należy pozostawić wyłącznie dla zobowiązania do mówienia prawdy, a również i ją stosować wyłącznie za zgodą osób zeznających, gdyż przysięga „dokonana pod przymusem jest nieważna” (kan. 1200).

Uczestniczyłem w procesach karno-administracyjnych, gdzie była stosowana jedynie przysięga odnośnie mówienia prawdy, bez przysięgi o zachowaniu tajemnicy. Do świadków była jedynie formułowana prośba o zachowanie sekretu odnośnie zadawanych pytań i odpowiedzi na nie. Taka prośba była akceptowana i jej przyjęcie stanowiło pewne zobowiązanie. Jednak, aby takie zobowiązanie zostało podjęte ze zrozumieniem, należy wyjaśnić znaczenie poufności prowadzonego postępowania. Ponadto trzeba wytłumaczyć zasady i etapy procedury w sposób przejrzysty, tak, aby osoba skrzywdzona poczuła się naprawdę jej świadomym uczestnikiem.

8. Należy w tym miejscu przywołać nowe motu proprio papieża Franciszka Vos estis lux mundi z 9 maja 2019 roku. Artykuł 4. tego dokumentu jest przełomowy w sprawie odejścia od nadmiernej dyskrecji dotyczącej kanonicznych postępowań. Zawiera on niezwykle istotną zasadę: „osobie składającej zawiadomienie nie można narzucać żadnego obowiązku milczenia w stosunku do treści tegoż zawiadomienia” (VELM, art. 4 § 3). W tym kontekście trzeba podkreślić, że żądanie przysięgi o zachowaniu tajemnicy już na etapie zgłoszenia przestępstwa jest w świetle cytowanego przepisu po prostu niedozwolone. Ponadto w tym samym artykule motu proprio zostaje sformułowana inną ważna norma prawna: „fakt sporządzenia zawiadomienia nie stanowi naruszenia tajemnicy urzędowej” (VELM, art. 4 § 1). Oznacza to między innymi, że tajemnica obowiązująca w sądach kościelnych nie wyłącza z obowiązku informowania o przestępstwie, o jakim dowiedział się sędzia w czasie procesu małżeńskiego.

9. Natomiast sekret papieski w sprawach najcięższych przestępstw (delicta graviora) nadal obowiązuje. Trzeba pamiętać, że nowe motu proprio nie wypowiada się na temat sekretu papieskiego, a więc go nie znosi, ani wprost nie łagodzi. Sekret ten ma swoje źródło historyczne w sekrecie Kongregacji św. Oficjum, która zajmowała się najpoważniejszymi procesami i najcięższymi zarzutami. Potem zostały nim objęte także zagadnienie redakcji dokumentów papieskich, niektórych spraw urzędowych Stolicy Apostolskiej, mianowania biskupów i podobnych kwestii personalnych. Instrukcja Secreta continere (1974) o sekrecie papieskim wśród spraw nim objętych wymienia także „zawiadomienie otrzymane drogą pozasądową o przestępstwach przeciw wierze i moralności”. Obowiązujące normy De gravioribus delictis (2010), zawierają lakoniczny przepis: „sprawy tego rodzaju są objęte sekretem papieskim”(art. 30 par. 1).

Jednak nowe motu proprio podkreśla w ostatnim artykule obowiązek stosowania norm kanonicznych bez uszczerbku dla prawa państwowego, szczególnie w zakresie obowiązku zawiadamiania o przestępstwie (por. VELM, art. 19). Jest to deklaracja spójna z dotychczasowymi wytycznymi i praktyką Kongregacji Nauki Wiary. W ich świetle sekret papieski nie stanowi przeszkody w informowaniu państwowych organów ścigania o zaistniałym przestępstwie.

Sekret papieski ma chronić dobre imię osób, których dotyczy postępowanie kanoniczne, daje także pewną gwarancję niezależności procesów kościelnych i ochrony dokumentów. Z drugiej strony stanowi przeszkodę zarówno w przekazaniu pełnej informacji skrzywdzonym, jak i w kształtowaniu przejrzystej postawy wobec społeczeństwa. Dlatego możliwość jego częściowego zniesienia lub przynajmniej złagodzenia w sprawach dotyczących seksualnego wykorzystania dzieci i młodzieży była przedmiotem debaty w czasie watykańskiego szczytu w lutym 2019 roku i nadal jest dyskutowana w odpowiedzialnych dykasteriach kurii rzymskiej.

Nie rozstrzygając w jakim kierunku będzie zmierzać ewentualna reforma tej instytucji, wydaje się, że warto byłoby przynajmniej przyjąć ścisłą interpretację odnośnie etapu procedury, na jakim sprawy zaczynają podlegać sekretowi papieskiemu. Skoro sekretem papieskim objęte są sprawy zarezerwowane Kongregacji Nauki Wiary, to uprawniony jest wniosek, że sekret obowiązuje od momentu rozpoznania sprawy przez tę Kongregację jako przynależącej do jej kompetencji. Przy takim rozumieniu sekretu papieskiego zarówno etap zgłaszania, jak i dochodzenia wstępnego byłby z niego wyjęty, co ułatwiłoby zarówno przejrzystość wobec osób skrzywdzonych, jak i współpracę z państwowymi organami ścigania.

10. Podsumowując: zarówno sekret papieski, jak i zobowiązanie procesowe do jego zachowania ma na celu ochronę postępowania oraz dobrego imienia osób w nie zaangażowanych. Podobnie jak w procedurach państwowych sekret ma służyć temu, by postępowanie było skuteczne, a stosowany w słusznych granicach pomaga także osobom pokrzywdzonym. Natomiast praktyka powszechnego zobowiązywania religijną przysięgą do zachowania tajemnicy, niekiedy stosowana bezrefleksyjnie w sprawach karnych, niesłusznie traktowana jako konieczna, mogła obciążać osoby skrzywdzone i pogłębić wrażenie, że Kościół chciał te sprawy zataić lub ukryć. Dlatego należy odstąpić w kościelnych procedurach karnych od przysięgi o zachowaniu tajemnicy, zobowiązując do niej – jeśli jest taka potrzeba – jedynie poprzez przyrzeczenie lub obietnicę. Trzeba także podkreślać, że sekret nie dotyczy mówienia o zaistniałym fakcie i doznanej krzywdzie, ale tego, co zostało powiedziane w ramach prowadzonego postępowania. Nowe motu proprio papieża Franciszka otwiera perspektywę większej transparencji postępowań – gdyż zakazuje zobowiązywania do tajemnicy zgłaszających przestępstwo i stanowi, że zgłoszenie takiego przestępstwa nie stanowi naruszenia sekretu urzędowego (por. VELM, art. 4).

Ks. Jan Dohnalik jest kapłanem archidiecezji krakowskiej, doktorem prawa kanonicznego, absolwentem Wydziału Prawa Kanonicznego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie. Obecnie pracuje jako kanclerz Kurii Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego oraz Delegat Biskupa Polowego ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży. Jest stałym współpracownikiem działającego przy Akademii Ignatianum w Krakowie Centrum Ochrony Dziecka.