Ks. Studnicki | Kryzys Kościoła jest szansą na jego oczyszczenie

– Każdy kryzys jest nie tylko zagrożeniem, ale również szansą. Kryzys Kościoła jest szansą na jego oczyszczenie. Możemy więc patrzeć na przeżywany kryzys z nadzieją, że pomoże stać się Kościołowi bardziej świętym i ewangelicznym, a przez to bardziej wiarygodnym w misji, którą ma do spełnienia w świecie – powiedział ks. Piotr Studnicki podczas kazania wygłoszonego w Bazylice św. Floriana w Krakowie. Komentując tekst Ewangelii (5 niedziela zwykła, rok C), koordynator medialny COD odniósł się do grzechu i przestępstwa wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez niektórych duchownych. Poniżej publikujemy pełny tekst kazania.

„Jestem człowiek grzeszny” (Łk 5, 8). Te słowa są osobistym wyznaniem Piotra. Mówią przede wszystkim o nim. Ponieważ jednak wypowiedział je pierwszy wśród apostołów i ich głowa, to można w nich widzieć również świadomość całej wspólnoty Kościoła. „Jestem grzeszny” – mówi Piotr. „Jesteśmy grzeszni” – wyznaje wspólnota Kościoła.

Na początku Mszy świętej każdy z nas powtarza to wyznanie myśląc o sobie. Tak jest pomyślana każda Eucharystia, że musimy się z tą prawdą o własnej grzeszności zmierzyć i musimy ją wyznać. A wyznając wspólnie, uświadamiamy sobie za każdym razem, że te słowa opisują też całą naszą wspólnotę. Taki był Kościół i taki jest dzisiaj.

Chcę dzisiaj powiedzieć o grzechu, który dotyczy Kościoła, który jest dziś bardzo publiczny i gorszący. O grzechu i przestępstwie wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży przez niektórych duchownych. Można na ten temat mówić wiele. Pozwólcie, że poruszę tylko trzy aspekty.

  1. Pierwszeństwo pokrzywdzonych

Trzeba zacząć od słuchania pokrzywdzonych. Żeby sobie zdać sprawę o czym tu w ogóle mówimy i mieć wyobrażenie ogromu krzywd, trzeba wysłuchać cierpienia tych, którzy zostali w ten sposób skrzywdzeni. Ich głos przez długi czas był w Kościele i społeczeństwie „ignorowany, ukrywany i wyciszany” (Franciszek, List do Ludu Bożego).

Mam nadzieję, że nikt z was osobiście nie został w ten sposób zraniony w Kościele. Być może ktoś zna osobę skrzywdzoną w ten sposób, widział jej łzy, wysłuchał jej historii. Być może znacie takie historie dzięki mediom. Jeśli ktoś jeszcze nigdy nie wysłuchał osoby w ten sposób pokrzywdzonej w Kościele, bardzo polecam książkę „Ojcze, przebaczam ci” Daniela Pitteta. Wstrząsające świadectwo szwajcarskiego katolika, który jako dziecko przez ponad 3 lata był wykorzystywany seksualnie przez zakonnika.

Trzeba zacząć od wysłuchania pokrzywdzonych, bo to rozbraja istniejące w nas mechanizmy obronne i ustawia właściwą perspektywę spojrzenia na ten dramat.

  1. Problem społeczny i kościelny

Faktem jest, że problem wykorzystania seksualnego jest problemem społecznym, a nie środowiskowym. Według badań retrospektywnych przeprowadzonych przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę, przeszło 12% polskich dzieci doświadcza jakiegoś rodzaju przemocy seksualnej. Według bardziej szczegółowej analizy tych danych, 20% dzieci doświadczyło jej w formie bezdotykowej (najczęściej w Internecie, poprzez uwodzenie, ekshibicjonizm, itd.), a 7% w sposób dotykowy. Szacuje się, że 60-80% wszystkich przypadków wykorzystania seksualnego dokonuje się w kręgu rodzinnym, tzn., że sprawcą przestępstwa jest np. wujek, brat, ojczym, ojciec, dziadek, itd.

Musimy być świadomi, że to, co się działo i dzieje w Kościele, i co wychodzi na światło dzienne, jest częścią większej całości. Ale takie całościowe widzenie problemu, nigdy nie może służyć usprawiedliwieniu ani bagatelizowaniu krzywdy. Nie może też wyzwalać w nas mechanizmu relatywizowania lub przerzucania odpowiedzialności, na zasadzie „a u innych jest jeszcze gorzej”.

Nie może nas też dziwić fakt, że choć problem jest społeczny, to gdy takie przestępstwa dzieją się w Kościele, są dla wielu bardziej gorszące. Katolicy, szczególnie księża, są postawieni w przestrzeni publicznej na świeczniku. Od ludzi Kościoła słusznie wymaga się więcej.

Nikt z nas nie może wreszcie powiedzieć: to mnie nie dotyczy, to mnie nie obchodzi. Nawet jeśli ktoś osobiście nie zetknął się z osobą wykorzystaną seksualnie w Kościele, nie może pozostać obojętny. Jeśli jesteśmy Kościołem, to cokolwiek, dobrego lub złego, dzieje się w naszej wspólnocie, jest naszą sprawą. Tak jak dramat przeżywany we wspólnym domu, w jednej rodzinie, w jednym organizmie. Przypomina o tym papież Franciszek pisząc na ten temat „List do Ludu Bożego” w oparciu o jedno zdanie: „Gdy cierpi jeden członek, współcierpią inni” (1 Kor 12, 26).

  1. Obowiązek reagowania na zło

Każdy z nas ma obowiązek reagowania na zło. Jest to obowiązek prawny i moralny. Zgodnie z prawem polskim, od lipca 2017 r., każdy kto ma wiarygodną informację o możliwości popełnienia przestępstwa o charakterze seksualnym na szkodę osoby poniżej 15 roku życia, ma obowiązek poinformować o tym organy ścigania. Za niedopełnienie tego obowiązku grozi kara do trzech lat więzienia. Oczywiście dotyczy to wszystkich tego rodzaju przestępstw, nie tylko tych, gdzie sprawcami są duchowni. Z tego obowiązku wyłączeni są sami pokrzywdzeni, gdyż oni mogą nie być w stanie tego uczynić.

Obowiązek reagowania na zło ma przede wszystkim charakter moralny. Nie mogę być obojętny na zło nie tylko dlatego, że tego ode mnie żąda prawo i że za niedopełnienie tego obowiązku grozi mi kara więzienia. Nie mogę być obojętny i bezczynny wobec dziejącego się zła, dlatego, że tego wymaga ode mnie prawe sumienie i to podpowiada mi zdrowy rozsądek.

Jeśli sprawcą tego przestępstwa jest duchowny, to istnieje też możliwość zgłaszania sprawy delegatowi kościelnemu. Od kilku lat każda diecezja i większość zakonów w Polsce posiada takiego delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży. W przypadku naszej archidiecezji jego dane kontaktowe znajdują się na diecezjalnej stronie internetowej, a pełna baza danych o delegatach w Polsce jest na stronie Centrum Ochrony Dziecka.

Jeśli o przestępstwie zgłaszanym delegatowi nie została wcześniej poinformowana prokuratura, to przedstawiciel kurii ma obowiązek zgłosić je państwowym organom ścigania.

Możliwość zgłoszenie delegatowi kościelnemu jest ważna także dlatego, że prawo państwowe i kościelne różni się w kwestii przestępstw o charakterze seksualnym przynajmniej w dwóch aspektach. Według państwa polskiego, wykorzystanie seksualne małoletniego dotyczy osoby poniżej 15 roku życia, natomiast według Kościoła chodzi o osobę poniżej 18 roku życia. Według państwa przestępstwa o charakterze seksualnym z osobą małoletnią ulegają przedawnieniu po upływie 12 lat od chwili uzyskania pełnoletności przez osobę pokrzywdzoną; według prawa kościelnego ten czas wynosi 20 lat, a w konkretnych przypadkach przedawnienie może zostać zniesione. W obu więc aspektach, prawo kościelne jest bardziej surowe od państwowego. Nieraz państwowe organy ścigania już nie mogą zająć się sprawą, np. z powodu przedawnienia, a prawo kościelne jeszcze przewiduje możliwość działania.

W kwestii reagowania najważniejsza jest jednak zmiana mentalna, która powinna się w wielu z nas dokonać. Chodzi o to, aby tego, który zgłasza przestępstwo seksualne państwu czy Kościołowi, często dopiero po latach, nie traktować jakby czynił coś niewłaściwego. On nie czyni zła. On czyni dobro. Słusznie domaga się ukarania przestępcy, zadośćuczynienia za doznaną krzywdę oraz podjęcia takich działań, które sprawią, że sprawca już nigdy nikogo nie skrzywdzi. Zgłaszający przestępstwo wykorzystania seksualnego dokonane przez przedstawiciela Kościoła czyni dobro także dlatego, bo pomaga kościelnej wspólnocie się oczyścić. A to jest – jak mówi papież Franciszek – wielki akt miłości do Kościoła.

Przestępstwa wykorzystania seksualnego małoletnich przez niektórych duchownych oraz niewłaściwe reakcje na nie niektórych przełożonych kościelnych „przysłoniły blask Ewangelii takim mrokiem, jakiego nie znały nawet wieki prześladowań” (Benedykt XVI, List do katolików w Irlandii). Jako Kościół przeżywamy poważny kryzys. Taka jest diagnoza kolejnych papieży, od Jana Pawła II, poprzez Benedykta XVI, po Franciszka.

Każdy kryzys jest nie tylko zagrożeniem, ale również szansą. Kryzys Kościoła jest szansą na jego oczyszczenie. Możemy więc patrzeć na przeżywany kryzys z nadzieją, że pomoże stać się Kościołowi bardziej świętym i ewangelicznym, a przez to bardziej wiarygodnym w misji, którą ma do spełnienia w świecie.

Dzisiejsza Ewangelia nie kończy się wyznaniem grzechu, ale słowami Jezusa skierowanymi do Piotra, a przez Niego do całego Kościoła: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” (Łk 5,10). To słowa obietnicy dającej odwagę: nie lękaj się, będziesz przyciągał do Boga. Módlmy się, abyśmy wyszli z tego kryzysu umocnieni i oczyszczeni. Abyśmy się stali wspólnotą, która bardziej przyciąga do Boga.

ks. Piotr Studnicki